Gra:Fantasy/strona 411
Z Nondanych
Wersja z dnia 09:38, 15 maj 2021 autorstwa Ostrzyciel Gry (dyskusja • edycje) (Automagiczne informacje)
Fantasy/strona 411 Strona Gry | |
---|---|
Jakość | |
Linki | |
Linkuje do | Fantasy/strona 416, Fantasy/strona 417 |
Zawiera znacznik <choose> | prawda |
Linkuje losowo do | Fantasy/strona 416, Fantasy/strona 417, Fantasy/strona śmierć |
Transkluduje losowo | Fantasy/strona 412 |
Liczba linkujących | 4 |
Głębokość (od Strona 1) | 1000 |
Redlinki | |
Statystyki | |
Odwiedziny | 7 |
Unikalne odwiedziny | 7 |
Odsetek wyjść | 0,0000% |
Średni czas spędzony na stronie | 12,2857 s |
Inne | |
Data utworzenia | 2015-06-14 15:20:55 |
Data ostatniej edycji | 2015-06-14 15:22:44 |
Ilość wersji | 2 |
Autorzy | Józef Piłsudski |
Pierwszy autor | Józef Piłsudski |
Pokaż linkujące i inne pierdoły |
Narzędzia
- Przeglądaj właściwości
- Pokaż najstarsze linkujące
- Pokaż statystyki wejść na tę stronę
- Pokaż statystyki wyjść z tej strony
Strona
Pokaż na Nonsie | Edytuj na Nonsie
Wracasz do komendanta Gorlasa.
- – Znalazłem list adresowany do niejakiego Andrzeja – mówisz.
- – Andrzej? Gdzieś słyszałem to imię... Zdaje się, że karczmarz je wymieniał ostatniej nocy czy kiedy tam... W karczmie zazwyczaj mam problemy z jasnością myślenia, jeśli rozumiesz, co mam na myśli.
Uradowany, że nie musisz walczyć z ludźmi Andrzeja, udajesz się do karczmy.
- – Czy imię Andrzej coś ci mówi? – pytasz.
Karczmarz rozgląda się nerwowo, po czym stwierdza:
- – To szemrany typ, ale sprzedaje niezłe wino po dobrej cenie.
- – Wiesz gdzie go mogę znaleźć?
- – Nie, zawsze kontaktuje się ze mną przez pośrednika o imieniu Zybert. Też kawał skurczybyka, z tych, którzy gotowi cię zabić, bo nie podoba im się twoja gęba.
- – Dobrze, gdzie znajdę tego Zyberta?
- – Wynajmuje u nas pokój... Nie próbuj go prowokować, niedawno myłem podłogę, nie zamierzam jej czyścić z twoich wnętrzności.
- – Zobaczymy po kim będziesz sprzątał.
Udajesz się do wskazanego przez karczmarza pokoju. Drzwi są zamknięte na klucz, ale dobywszy miecza, otwierasz je jak na strażnika przystało – kopniakiem. Na łóżku siedzi wielki facet z toporem na kolanach.
- – Gdzie twój szef?
- – Gdzieś, gdzie nigdzie nie dotrzesz.
Bandyta rzuca się na ciebie z rykiem godnym niedźwiedzia.
Zbijasz cios topora. I jeszcze jeden. I następny. W końcu twój przeciwnik przełamuje obronę. Ostatnie, co widzisz, to ostrze topora zmierzające w twoją stronę.